poniedziałek, 18 stycznia 2016

Pomalutku do przodu

Cóż, nie wiele się u mnie dzieje, jak robótkowo tak i szyciowo ale zawsze do przodu.
Zacznę może od mojego szaliko-kaptura. Jest już dość sporo wydzierganego ale ostatnio zastanawiałam się czy może nie zrezygnować z tego projektu i zrobić po prostu długi szalik i czapkę z dużym pomponem. Jeszcze się nad tym zastanowię a na razie jest 110 cm  i cały czas rośnie.
Szyłam ostatnio biustonosz... a nie, nie taki profesjonalny na fiszbinach to nie. Miał być zwyczajny , bardzo delikatny, cały z koronki i gumki. I taki powstał. Najprostszy jaki może być ale ciekawy i właścicielka w pełni usatysfakcjonowana. 
I na manekinie
Przerabiałam też mężową koszulę "na próbę". Prawie  we wszystkich koszulach mąż ma za długie rękawy i strasznie go to denerwuje. Postanowiłam ulżyć mu w cierpieniach i po prostu je skrócić.
Odmierzyłam, poprułam i obcięłam.
a później zostało tylko równo ułożyć zakładki i przyszyć ponownie mankiety i po krzyku.

 I tak mi to wyszło. Powiedziałaby że  dobrze. Mąż do pracy ubiera się zadowolony że w końcu po kilku latach żona się zlitowała i stwierdziła że to nic takiego i można rękawy skrócić a on się tak męczył przez cały ten czas.
W sobotę wybieramy się na hm... nazwałabym to , karnawałowym spotkaniem w gronie rodziny i znajomych. No i oczywiście jest problem. Jak to jaki? Stwierdziłam że nie mam się w co ubrać.
Przekopałam szufladę z moimi materiałami i postanowiłam że sobie coś uszyję. Padło na sukienkę stylizowaną na lata 50 ( uwielbiam ten styl).Sukienka z Burdy 9/ 2015.

Moja będzie ciutkę przerobiona, a mianowicie będzie miała tylko jeden kołnierz i będzie on przyszyty do sukienki a nie tak jak tutaj dopinany. Sukienka ma kieszenie umieszczone w szwach przodu i one chyba zostaną, dodatkowo moja będzie miała rękawy 3/4. Postanowiłam je doszyć ponieważ wszystkie sukienki tego typu mam bez rękawów no i teraz jest zima więc z pewnością będzie to dobrze wyglądało. Tutaj już upięta sukienka na manekinie. 
Przed wyrysowaniem formy oczywiście wymierzyłam się z każdej strony i wymiary idealne 36  według rozmiarówki burdy. Formę odrysowałam, wykroiłam ale coś mi nie pasowało i co się okazało, że po sfastrygowaniu sukienka jest przynajmniej w rozmiarze 40. nie pozostało mi nic innego jak tylko spruć fastrygę i próbować uratować sukienkę. Jutro się za nią zabiorę bo szczerze mówiąc odeszły mi chęci do szycia po czymś takim. Cały weekend wisiała a ja się zastanawiałam czy ja szyć czy może wywalić. Nie wiem co jest z tymi wykrojami w burdzie bo to już któryś z kolei taki mi się trafił. Od lat szyję z burdy i dzięki niej się nauczyłam szyć ale nigdy nie miałam takich problemów jak teraz. Spotkałam się już z opinią że burda bardzo się zepsuła, modele beznadziejne, rozmiarówka do niczego i jeszcze cena coraz wyższa. Nie zawsze się zgadzałam z tą opinią bo można było coś dla siebie znaleźć ale po tym wykroju to się zastanowię czy jeszcze kupować to czasopismo.
Dzisiaj tylko tyle mogę pokazać. mam nadzieję że uda mi się wyprowadzić tą sukienkę do stanu jaki mi będzie odpowiadał. Może Wy mi doradzicie coś jak chodzi o sukienkę.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i zapraszam do zostawiania komentarzy.
Ania






3 komentarze:

  1. I mówisz Aniu ze u Ciebie niewiele sie dzieje?
    Ja miałam w planach co miesiąc coś uszyć i coś wydziergać, ale myślałam o czymś dla dziewczyn lub dla siebie a wyszły mi tylko miniaturki :)
    Sukienka świetnie sie zapowiada, też lubię ten styl i muszę coś wymyślić na maj- dobrze, ze mam jeszcze trochę czasu:)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Reniu, sukienka już gotowa. W sobotę miała swoje pierwsze wystąpienie jak tylko obrobię zdjęcie to wstawię posta z fotkami
    Pozdrawiam gorąco
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Czego się nie dotkniesz zamieniasz to w cudeńko!!! Jestem pod mega wrażeniem!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń