Ponieważ jest sporo do pokazania, to dziś pokażę tylko część tego co mam.
Jak wskazuje tytuł posta będzie czarne i białe.
Od dawna chciałam mieć białą spódnicę z kieszeniami. Miała być z bawełny i z paskiem. Zakupiłam materiał i już nie było wymówki że nie ma z czego, że nie ma formy i inne takie.Zabrałam się za robotę i wyszła mi taka oto spódnica.
Spódnica uszyta z bawełny z dodatkiem lacry, na podszewce. Wyszła super . Świetnie się w niej czuję.
Drugą rzeczą jaką chcę wam pokazać to spodnie. Skończyłam wczoraj. Cygaretki z burdy 4/2016 model 117. Spodnie szyłam na próbę ponieważ ostatnio szyte spodnie z burdy wylądowały na dnie szafy do rzeczy "na kiedyś do skończenia". Postanowiłam więc że te będą na próbę do poprawiania i modelowania formy," może coś z tego będzie". Poprzeglądałam Wasze blogi, poczytałam i do roboty.
Zdecydowałam że w moich spodniach nie będzie klapek przy kieszeniach, bo po prostu mnie się to nie podoba. Zrezygnowałam z kieszeni z tyłu ale w zamian zrobiłam ich imitację z jedną wypustką. Kolejną rzeczą jaką zmieniłam to zrezygnowałam z plisy dołu spodni. U mnie jest (chociaż nie widać tego zbyt dobrze na zdjęciu) rozcięcie na dole nogawek. Kiedy wszystkie zmiany zostały ustalone przerysowałam formę rozm. 36. W burdzie jest napisane że spodnie szyjemy z tkanin elastycznych lub bielastycznych. Pogrzebałam w moich zapasach z tkaninami i znalazłam. Nie wiem co to za tkanina ale jest elastyczna nawet bardzo. No nic trzeba spróbować jak by coś poszło nie tak to nie będzie szkoda materiału bo leży w szufladzie chyba 10 lat. Zabrałam się za robotę. Zdawałam sobie sprawę z tego że trzeba będzie je zwęzić bo model był tak skonstruowany że miał opadać na biodra. Ja zdecydowanie tego nie lubię. Albo szyję biodrówki albo dopasowane do figury. Tak więc spodnie zostały dopasowane. I co ? Tak jak przypuszczałam. Porażka. Jak poprzednio na spodniach pod zamkiem robią się poprzeczne fałdy, zmarszczki czy jak kto woli. Kompletna klapa. Ale zawsze można liczyć na Was. Poczytałam na Waszych blogach i znalazłam. U sonaty przeczytałam że jak się zrobi płytszy podkrój przodu to powinno być ok. Ryzyk fizyk, nic nie tracę a może się uda. Prucie. Przeszyłam robiąc robiąc jak radzi Sonata na tyle, na ile mi pozwalał zapas szwu. I wiecie co? Udało się , to działa. gdybym dała więcej zapasu było by jeszcze lepiej ale jest dobrze. I takim sposobem ma takie oto spodnie.
To będą chyba jedne z moich ulubionych spodni chociaż materiał z którego są uszyte na początku wydawał mi się do niczego.
Jak Wam się podobają moje uszytki? Zapraszam do zostawiania komentarzy pod postem.
To by było dzisiaj na tyle. W kolejnym pokaże dwie bluzki jakie ostatnio uszyłam.
Pozdrawiam wszystkich gorąco.
Do następnego postu mam nadzieję że już nie długo
Ania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz